wtorek, 16 sierpnia 2016

Rozdział Pierwszy

Na ulicach rozbrzmiał dźwięk syren i krzyki. Coraz więcej pojawiało się aniołów, ale nie były takie, jak je sobie wyobrażano. Niby ci, którzy mieli chronić ludzi, a jednak to oni sprowadzają na nich zagładę.

-Mamo, wytłumacz mi to! - krzyczała zrozpaczona Mia. Już dawno oddaliły się od ich domu i coraz bardziej zapuszczały się na obrzeża miasteczka.
-Wiedziałam, że to zły pomysł, aby tu zostawać. Namawiałam Roba, żeby już dawno wyjechać. To było nieuniknione, że tu przyjdą.
-Ale jak? Co z tatą?! Nie możemy go zostawić! 
-Skarbie, tata już nie żyje. Nie mamy po co wracać - mówiła Kate przez łzy. 

  -Nie! To niemożliwe! Jak możesz tak mówić?! To twój mąż!

  -Dla mnie też to nie jest łatwe. Kiedyś ci to wytłumaczę, tak będzie lepiej. Twój ojciec już nie żyje. Pogódź się z tym!

Mia nic z tego nie zrozumiała, ale wiedziała, że to nie jest odpowiedni czas na wyjaśnienia. Co matka chciała jej powiedzieć? Nie chciała teraz wiedzieć. Gdzieś, dobiegający jakby z oddali głos krzyczał "uciekaj!". Nie posłuchała. Zamiast tego zaniosła się jeszcze większym płaczem. W tym momencie emocje ją przytłoczyły i w duchu przeklinała swoją wrażliwość.

  Nagle poczuła, że ktoś ją szarpie i do niej krzyczy. Jej matka zaczęła ciągnąć dziewczynę w kierunku, w którym wszyscy się udawali. Nagle, jakby prąd kopnął Mię i ocknęła się z chwilowego amoku. "Zaraz... Czego oni wszyscy uciekają?" pomyślała.

  Mia biegła razem z tłumem, w obawie, że gdy tego nie zrobi, najprawdopodobniej zostałaby stratowana. Straciła już z oczu matkę, ale stwierdziła, że nie ma co jej szukać. Zapewne spotkają się później. Teraz ważniejsza wydawała jej się ucieczka. 

  Nie wiedziała co się właściwie dzieje. Z nieba poczęły zlatywać skrzydlate istoty. Chciała się na chwilę zatrzymać i podziwiać te piękne anioły. "Czy idzie pomoc?"

Wielkie monstra, znacznie większe od ludzi powoli i majestatycznie zbliżały się w stronę tłumu. Jakby hipnotyzowały ją swoim wyglądem. Dziewczyna nie miała pojęcia, dlaczego wywołują u ludzi taki strach. W końcu zobaczyła ich prawdziwe oblicze. 

  Jedna z istot lecąc nad tłumem chwyciła w swe szpony jakiegoś mężczyznę. Wzniosła go wyżej i rzuciła w dół. "Czy on zginie?" Mia nie spodziewała się, ale pozostałe stworzenia rzuciły się na spadającego i rozszarpały jego bezwładne ciało. Pozostały tylko kości, które upadły gdzieś wśród ludzi. "To nie są anioły" pomyślała Mia - "To potwory." 

  Wkrótce coraz więcej osób znajdowało się w powietrzu, aby ich pozostałe resztki i kości opadły na ziemię. Wyglądało to jak wielkie polowanie, a oczywiste było, że ludzie nie mają szans.

  Dziwiło ją, że jeszcze żaden z nich jej nie zaatakował. Piękne istoty obydwu płci posyłały jej dziwne spojrzenia, których dziewczyna nie zrozumiała. Może uznały ją za wariatkę? Cała zapłakana i zasmarkana. Musiał być to dosyć zabawny dla nich widok. W sumie teraz sama tak sądziła. 

  W końcu jej drogę zastawiła anielica, inna niż pozostałe anioły. Miała brzydkie, czarne, postrzępione skrzydła i rude włosy, tak bardzo wyróżniające się z pośród brązowych lub blond kosmyków. 

  Mia nie miała innego wyjścia jak po prostu stanąć. To znaczy, mogła uciekać, ale już widziała czym się to kończy jakąś przecznice dalej. Spojrzała więc onieśmielona na "niebiańską" istotę.
Anielica powiedziała coś do niej, ale ta nic nie zrozumiała, bo nie znała języka aniołów. Wpatrywała się w anioła dalej. 

  Kobieta zaśmiała się tylko złowieszczo i rzuciła na dziewczynę.
Mia zaskoczona upadła pod ciężarem istoty. Odpychała się i szarpała jak tylko mogła, ale była zbyt słaba. Anielica drapała, gryzła, biła i kopała dziewczynę, próbując ją oderwać od ziemi. Wydawałoby się, że nie ma szans. Ale nie. Nie podda się bez walki.

  Jednak udało jej się. Mia kopnęła kobietę w skrzydła, co zadało jej wielki ból. Odskoczyła od niej jak opatrzona i warknęła. 

  Mia wiedziała o swojej słabej kondycji, ale wiedziała też, że to jej jedyna szansa na przeżycie. 
Podniosła się szybko i zaczęła biec prosto przed siebie, przez co również oddalała się od tłumu. Dopiero teraz pomyślała, że nie ma szans ze szkrzydłami.

  Obejrzała się za siebie. Nie było już tamtej anielicy.

-Myśl, myśl, myśl... - panikowała. W końcu wpadła na pomysł. Zbliżała się do opuszczonej fabryki futra, gdzie pracował jej tata. Często ją tam zabierał ze sobą, przez co Mia znała każdy jej zakamarek. Postanowiła tam się schować.
Kiedy już dobiegła do budynku, schowała się w jednym z większych pomieszczeń.

  Usłyszała kroki, więc przykucnęła za starą szafką. Była taka przerażona. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego co dzisiaj się wydarzyło. Jej ojciec prawdopodobnie nie żył, matka zaginęła, o ile w ogóle jeszcze żyła, na Ziemię zleciały anioły... 

  Jak bardzo teraz chciała, aby to wszystko okazało się tylko i wyłącznie wytworem jej wyobraźni. Zwykłym snem. Ale to było zbyt realistyczne. Jedynie pocieszającą dla niej myślą było to, że jej matka jest już bezpieczna w schronie.
Odgłosy kroków nie ustawały, a wręcz przeciwnie. Teraz mogła usłyszeć je wyraźniej. 

  Skuliła się i pozwoliła wypłynąć łzom z jej oczu. Gorąca ciecz zalała jej policzki. Pozwoliła sobie nawet na ciche pochlipywanie. 

  Usłyszała szmer. I to gdzieś niedaleko. Pomyślałaby, że to szczur i nic by z tym nie zrobiła, ale coś kazało jej tam iść. Sama pchała się w kłopoty...

  Doczołgała się do owego źródła dźwięku, którym okazało się być dziecko. Pisnęła zaskoczona. Wiedziała, że pewnie maluch jej nie zrozumie, ale zaczęła do niego mówić.
-Widzę, że nie tylko mnie ktoś zostawił. Kto mógł zostawić takiego słodziaka? - mówiła rozczulona - nie martw się. Ja cię nie opuszczę. 

  Mia wzięła niemowlę na ręce. Ono uśmiechnęło się promiennie do niej i zachichotało. Dziecko miało śliczne kręcone włoski, pyzatą buzię i płucowate policzki. Do tego wielkie, niebieskie oczy. Wyglądało jak mały aniołek. Komiczne... czy ona właśnie porównała dziecko do tych potworów?

  Kroki ucichły gdzieś nieopodal, z czego Mia się niezupełnie ucieszyła. Coraz bardziej wzmagał się w niej niepokój. Czuła, że zaraz coś się wydarzy. I tak było.

  W ciszy usłyszała, jak ktoś stara się cicho otworzyć drzwi. 

~~~

Hahaha witam niespodziewanie 😊
Rozdziały w soboty i środy 👌

1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze! To bardzo motywuje.